niekiedy na swoiey xiążce, nie tak iak ine xiężniczki a królowe, które stawiaią go na swoiey kredency. Takowy obyczay modlitwy nie był w niczym podobny onym hipokritkom, które, chcąc popisać się przed światem, odprawuią swoie modły a nabożeństwa iakoby publicznie y mamrocząc głośno, iżby ie miano za barziey nabożne a święte.
Tak modliła się nasza królowa za duszę króla, swoiego małżonka, którego żałowała wieldze, odprawiaiąc swoie żale a wspominki nie kształtem iakiey niewiasty zrozpaczoney a oszalałey, wydaiąc głośne krzyki, rozdzieraiąc sobie lico, wytarguiąc włosy, ani też udaiąc białą głowę którey chwalą to iż płacze, ieno użalaiąc się łagodnie, wylewaiąc swoie cudne a kosztowne łzy tak tkliwie, wzdychaiąc tak słodko a cicho, aż poznać było hnet po niey iż powściąga się w boleściach, aby nie dawać światu mnimania, iż chce przybierać piękne weźrzenie a wdzięczny pozór, iako to widziałem u wielu białych głów; wszelako mimo to znać było w iey duszy srogie cirpienia. Iakoż strumień wody zatrzymany w biegu gwałtownieyszy iest, niźli ten który ma odpływ swobodny. K’czemu przypominam sobie, iż, przez cały czas choroby króla, iey pana a męża, gdy on leżał w łożu, a ona go nawiedziła, hnet usadzała się wpodle niego, nie blizko wezgłowia, iako iest obyczay, ieno nieco na stronie y ku iego widoku, gdzie zostawała, nie mówiąc zgoła do niego, iako iest obyczay, ani też on do niey, póki tam była, ieno rzucała zwrok na niego tak usilnie, nie odwracaiąc go odeń na chwilę, rzekłbyś iż brała go w setce z oney miłości iaką miała ku
Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/259
Ta strona została przepisana.