szała od dołu y że nie zostało ieszcze conieco dobrego y pięknego y na czym nie iest źle budować.
Słyszałem o iedney znaczney paniey, która była niegdy barzo cudna y barzo łasa na słodycze miłosne: owo ieden z iey dawnych służków stracił ią z widoku na przeciąg czterech lat, dla iakieyś podróży którą podiął; z którey wróciwszy y nayduiąc ią cale odmienioną z tey cudney twarzy iaką znał u niey niegdy, przez to tak ią sobie zbrzydził y oziąbł dla niey, iż nie chciał iuż się iey imać, ani też wznawiać z nią ubiegłey rozkoszy. Ona wyznała się na tem, y sprawiła tyle, iż nalazła sposób aby ią przyszedł nawiedzić leżącą w łożu; ku temu iednego dnia udała chorą, gdy zaś on przyszedł ią odwidzić w dniu, rzekła mu: „Wasza miłość, wiem dobrze, iż gardzicie mną z przyczyny mego lica zmienionego prze wiek; przedsię macie, patrzcie“ (to mówiąc odsłoniła mu całą połowę nagiego ciała od dołu) „czy owo tutay iest co zmienionego? Ieśli moie lico was oszukało, to was nie oszuka“. Dopieroż szlachcic pozieraiąc na nią, a nayduiąc ią tamże równie piękną y gładką iak niegdy, nie mieszkaiąc popadł w stateczne chucie, y ukąsił ciałka które mnimał bydź iuż nadgnitem y zepsutem. „Owo, Wasza Miłość, rzekła mu ta biała głowa, owo iako wy mężczyźni się mamicie! Na iny raz nie daycież tyle wiary łgarstwom naszych zwodnych liców; reszta bowiem ciała nie zawsze iest im podobna. Tę naukę wam daię, rycerzu“.
Ina biała głowa, stawszy się, podobnie iak owa, zmienioną na cudnem licu, popadła w tak wielki gniew a urazę przeciwko niemu, iż nie chciała go nigdy oglądać w zwierz-
Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/27
Ta strona została przepisana.