z nayurodnieyszych władców krześciiaństwa, iako wierę był taki, y że we wszytkim był iey podobien, tak iż był to prawy obraz iey piękności: na co uśmichnęła się, rada z tego co powiedziałem. Wreszcie, kiedy iuż dość długo z nią nauradzałem, przybyto prosić królowę na wieczerzę, zaczym obie siestry się rozłączyły, zasię królowa (która zabawiała się nieco wpodle okna, wszelako przysłuchiwała się nam) rzekła mi wówczas, śmieiąc się: „Wielgą radość uczyniliście iey tem, coście rzekli o podobieństwie z synem“. A potem mnie spytała, co mi się o tym zdawało, y czy nie widziała mi się barzo godną panią y taką iak mi przyrzekła; w końcu zasię powiedziała: „Mnimam, iż pragnęłaby barzo wydać się za króla moiego brata, y iabych iey tego życzyła“. Co pamiętałem dobrze, skoro się nalazłem z powrotem na dworze, donieść o tem królowey, matce królewskiey, która była podczas w Arlesie w Prowancyi. Wszelako rzekła mi, iż iest zbyt szedziwa dla niego, że mogłaby mu bydź matką. Rzekłem iey daley to, co mi powiedano w Iszpaniey, y com wiedział z dobrego miesca: iż, gdyby nie zaślubiła króla Francyey, była barzo gotowa nie wydać się za nikogo, ba zgoła usunąć się ze wszytkim od świata. Iakoż w rzeczy, nabiła sobie głowę tak sielnie owem wspaniałem stadłem y tą nadzieią tak piękną, ile że była pani wyniosłego serca, iż mnimała doprowadzić ie do końca ku swemu zadowolnieniu, abo też cale myślała dokonać reszty dni w monastyrze, o którym mówiłem, gdzie iuż kazała budować co dla się, aby się tam schronić. Owo w ten sposób utrzymała się tak długo w owem spodziewaniu a wierze, przestrze-
Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/271
Ta strona została przepisana.