Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/325

Ta strona została przepisana.

co snadnie dziś służy wdowom za wymówkę, które powiedaią, iż, gdyby nie zakaz boży, hnetby się zabiły; y w ten sposób pokrywaią swoie figle.
W teyże samey rzeźbie uczyniono wdową iednę godną białą głowę, też barzo lubą y urodną. Owo, ieszcze ciepła od tego wdowstwa, zgwałcona była od iednego szlachcica, którego wiem dobrze; z czego popadła w takową rozpacz a pomięszanie, iż mnimano iakiś czas, iż postradała zmysły. Wszelako obaczyła się niedługo potym, y chytaiąc swoie wdowstwo z dobrego końca, y nabiraiąc potrosze smaczku do świata, y odzyskuiąc swoie żywotne a przyrodzone skłonności, przepomniała zniewagi y wydała się cale przystoynie a znacznie: w czym barzo dobrze sobie postąpiła. Ku czemu powiem ieszcze to:
Przy tey samey rzezi świętego Bartłomieia owdowiła się iedna przez śmierzć męża, ubitego wraz z inymi. Żałość powzięła z tego tak wielgą, iż, kiedy uźrzała bidnego katolika, chociaby y nie był przy onem świecie, mdlała z tego niekiedy, abo patrzyła nań ze wstrętem a nienawiścią, nikiey na morową zarazę. O nawiedzeniu Pariża, ba nawet uźrzeniu go z oddali dwóch mil, ani iey mów o tym, iey oczy bowiem y serce nie mogły go ścirpieć; co mówię widoku? zgoła słyszeć o nim nie mogła. Po upływie dwu lat, namyśliła się w tym, przybyła pozdrowić piękne miesto, y przeieździć się po niem y odwidzić ie w karocy; wżdy nimby przeiachała przez ulicę Uszecką, gdzie iey mąż legł zamordowany, radniey byłaby wybrała śmierzć abo ogień, y rzuciła się w nie a zagrzebła, niźli w tę ulicę: na sposób iednego węża, który tak nienawidzi