co iakiemi słowy, powiedała: „Z czego chcecie mnie pocieszyć? ze śmierzci męża? W obłądzie iesteście; on nie pomarł, żywię ieszcze y żyw iest w moiey duszy. Czuię go, co dnia a co nocy, iak odżywa, porusza się a odradza we mnie“. Piękne byłyby to zaiste słowa, gdyby nie to, iż, po nieiakiem czasie, pożegnawszy się z nim y wyprawiwszy na przechadzkę na drugi brzeg Acheronu, wydała się powtórnie za proboszcza z Farfy[1], wierę cale niepodobnego do iey wielgiego Pyskary; nie powiedam z rodu, był bowiem ze szlachetnego domu Ursynów, który wart iest tyleż, y równie iest starożytny, abo barziey, co dom Awalosów. Wżdy dzieła iednego y drugiego nie mogły się z sobą równać, uczynki bowiem Pyskary były cale niezrównane a męztwo iego nieocenione, mimo iż ów proboszcz dał wysokie świadectwo o swoiey osobie, przykładaiąc się barzo wiernie a mężnie w służbach króla Franciszka; było to wszelako w małych, pobocznych a letkich potyczkach, przeciwnie tamtemu, który odniósł wielgie, iawne y barzo wspaniałe zwycięztwa: iakoż biegłość iego w sztuce woienney rozpoczęta y pielęgnowana od nayrańszych lat, y statecznie uprawiana potym, musiała o wiele przewyższać sprawność onego duchownego, który późno iął się tego rzemięsła; nie iżbych chciał przez to źle mówić o niektórych osobach poświęconych Bogu y iego kościołowi, którzy poniechali ślubów y opuścili swóy cech aby się parać orężem, skrzywdziłbych bowiem siła wielgich rycerzy, którzy byli wprzódy duchownemi y przebieżali tę drogę.
Nie byłże wprzódzi kardynałem Cezar Bordzia, diuk
- ↑ Nie Wiktora, ale Klaudja Collonna zaślubiła Napoleona Orsini, proboszcza Farfa, wszelako proboszcza w ten sam sposób, w jaki Brantôme był opatem, tj. nie związanego ślubami duchownemi.