Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/345

Ta strona została przepisana.

ie często obcym przybyłym do niey w odwiedziny iako wielgą osobliwość; y powiedała im iego cnoty; wey niech mnie dyabeł porwie, ieźlim kiedy widział aby iaka niewiasta abo biała głowa posłała uszczknąć zeń by iedną gałązkę; ani też aby boday uczyniła sobie mały zapasik onego łyka; ani nawet owa pani, właścicielka drzewa y miesca, która mogła niem rozrządzać iako się iey podobało. Byłaby też y szkoda, bowiem iey mężowi krzywdaby się działa przez to: iakoż lepiey było iżby się kierowała ieno skłonnością swoiey przyrody, tak była cudna y luba pani, y potomstwo też wydała barzo zacne.

Wżdy, aby rzec prawdę, takowe przepisy surowo a zimne należy ostawić a zlecić ubogim zakonnicom, które, mimo iż poszczą a maceruią swoie ciało, y tak są często udręczone, niebożęta, pokuszeniami żądzy; y gdyby miały swobodę (przynamniey niektóre), radeby się orzeźwiały iako y świeckie; y barzo często żałuią swego zamknięcia, iako widuie się kortezany rzymiańskie, z których przytoczę ucieszną opowiastkę o iedney. Ta, gdy ofiarowała się wziąć habit, zanim udała się do klasztoru, pewien iey przyiaciel, szlachcic francuzki, przyszedł ią odwidzić, aby się z nią pożegnać skoro miała iść za kratę; owo, zanim odszedł, przepytywał u niey miłości; zaczym gdy z nią zażywał tey słodyczy, rzecze mu z nagła: Fate dunque presto; ch’adesso mi verranno cercar per far mi monaca, e menare al monasterio[1]. Możecie mnimać, iż chciała spełnić ten raziczek na ostatnie pożegnanie y rzec:

  1. Spieszcież się, zaraz bowiem przyjdą po mnie, aby mnie obłóczyć w szaty zakonne i zawieść do klasztoru.