szałem: ta w pirszą noc po ślubie, gdy mąż zaczął się brać do niey, ięła płakać y wzdychać barzo mocno, tak iż wraz czyniła dwie rzeczy cale przeciwne, iakoby zimę y lato. Zaczym mąż zapytał, czemuby się smuciła y czy nie dobrze świadczy iey swą powinność. Aż ona: „Ach, Wasza Miłość, dosyć dobrze; wey przypominam sobie pirszego małżonka, który tyle mnie prosił a błagał, abych się nie wydawała nigdy po iego śmierzci, y abych miała pamięć a litość na iego drobne dziateczki. Ha, widzę dobrze, że ieszcze ich będę miała tyle od was. Ha! coże uczynię! Mnimam, iż ieźli może mnie widzieć z miesca gdzie iest teraz, przeklina mnie szczyrze“. Cóż za głowa, aby nie myśleć o takowych względach, ani nie mieć zastanowienia, ieno aż po harapie! Przedsię mąż, uśmirzywszy ią y przepędziwszy iey wielekroć to strapienie przez dziurkę we śrzodku, nazaiutrz rano, otworzywszy okno alkierza wygnał na pole całą pamięć pirszego męża: bowiem, powieda stare przysłowie, biała głowa, która pogrzebie męża, nie kwapi się iuż pogrześć drugiego; y także ine powieda: Więcey iest wydwarzania w niewieście która straciła męża niżeli szczyrego smutku.
Znałem iną wdowę, wielgą panią, która była barzo przeciwną tamtey, y cale tak nie płakała: w pirszą y drugą noc po weselu, sparzyła się tak chciwie ze swoim drugim mężem, iż przedziurawili a złomili łóżko, mimo iż miała iakowy raczy wrzód na piersi: owo, mimo tego cirpienia, nie przepuściła ani trochę ze swoiey miłośney lubości, gwarząc z nim potem często o tępocie a niezdarstwie iey pirszego męża. Owo, wedle tego co słyszałem
Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/350
Ta strona została przepisana.