piękne w swoiey iesieni a zimie; wszelako na ten raz nie dołożę tu więcey iedno dwie.
Iedna to królowa angielska, panuiąca dzisiay, o którey mi powiedano, iż ieszcze iest równie cudna iak niegdy. Wżdy ieśli iest taka, mam ią za barzo cudną xiężniczkę, widziałem ią bowiem w iey lecie y iesieni. Co do iey zimy, to zbliża się do niey znacznie, ieśli ieszcze w nią nie wkroczyła; dawno iuż bowiem iey nie widziałem. Za pirszym razem kiedym ią widział, wiem lata iakie iey podczas dawano. Mnimam, iż to ią zachowało tak długo w piękności, iż nigdy nie była zamężna, ani też nie ponosiła ciężaru małżeństwa, który iest barzo dotkliwy, zwłaszcza ieśli się przygodzi kilkoro dziatek. Ta królowa byłaby godna chwalenia wszelaką pochwałą, gdyby nie śmierzć oney zacney, cudney y osobliwey królowey Szkocyey, która to śmierzć barzo pokalała iey cnoty.
Ina xiężniozka y pani cudzoziemska to margrabim Chwastowa, dona Maria Haragońska[1], którą widziałem iako barzo cudną białą głowę w iey ostatnich leciech; owo chcę wam o tem rzec w powiastce, którą postaram się przykrócić ile możebna.
Gdy się zmarło królowi Hendrykowi[2], w miesiąc późniey umarł papa Paweł czwarty, Karaffa, y trzeba było iżby wszytcy kardynałowie ciachali się na obiór nowego. Z Francyey poiachał miedzy innemi kardynał Giz; udał się do Romy morzem z galerami Króla Imci, nad któremi miał generalstwo pan wielgi pryor Francyey, brat rzeczonego kardynała, y który, iako dobry brat, odprowadził go z szesnastoma galerami. Żeglowali tak krzepko y wiatr