Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/50

Ta strona została przepisana.

wiaiąc iey, iż szedziwość żadney mocy na niey nie zyskała, y że nie radby się tego wyrzekł, ile że iey iesień prym dzierży przed wszytkimi temi wiesnami y latami, iakie były w sali; iakoż, szczyrze, iawiła się ona ieszcze oczom iako barzo cudna pani y wieldze luba, barziey nawet niż iey dwie cory, mimo iż były piękne y młode: a wszakże miała wówczas blizko sześćdziesięci dobrych lat. One wdzięczne słóweczka, iakie pan pryor rzekł paniey margrebini, przypadły iey wieldze do smaku, iako to mogliśmy poznać z iey śmieiącey twarzy, z iey słów y postawy.
Wyszliśmy ztamtąd barzo sielnie zbudowani ową panią, zwłaszcza pan wielgi pryor, który wraz się w niey rozmiłował iako nam rzekł. Nie trzeba powiedać, iż owa piękna y grzeczna pani y iey wdzięczna białoglowska gromada zapraszały pana wielgiego pryora codziennie do iey mieszkania; owo, ieźli się kiedy nie szło po obiedzie, napewno iuż szło się wieczorem. Pan wielgi pryor wziął za swoią damę iey starszą córkę, mimo iż radniey widział matkę; przedsię było to per adumbrar la cosa[1].

Działo się tedy siła gonitwów do pierścienia, w których pan wielgi pryor wziął pirszeństwo, siła baletów a pląsów. Krótko mówiąc, ta wdzięczna kompania była przyczyną, iż, chocia miał zamiar zabawić tam ieno dwa tydnie, zostaliśmy całe sześć, nie krzywduiąc sobie zgoła, y my bowiem takoż obraliśmy tam sobie nasze damy iako y nasz generał. leszcze bylibychmy y dłuższey zostali, gdyby nie przybył goniec od króla iego pana, który

  1. Aby rzecz osłonić.