niżby oni sami mogli przyczynić, y górnieyszych a taiemnieyszych; nie chcę wszelako wszytkiego wyiawiać a nazywać.
Oto dlaczego zmilczam. Ba, zanim poniecham, powiem, przechodząc mimo, to słowo: iż tak samo iak białe głowy nawidzą mężczyzn odważnych y śmiałych w orężu, tak samo miłuią tych którzy są śmiali w miłowaniu, y nigdy samiec tchórzliwy y nazbyt strzemięźliwy w temże nie naydzie u nich szczęścia; nie iżby życzyły ich tak zuchwałych, zaczypnych a bezczelnych, aby ie w przemocney walce mieli pokłaść na ziemię; wszelako pragną w nich nieiakiey śmiałey skromności, lub skromney śmiałości; bowiem same z się, ieśli nie są czyste wilczyce, nie nagabuią same, ani też nie zdaią na wolą, ale umieią tak dobrze rozniecić appetit y chucie, y wabią tak wdzięcznie do oney potyczki, iż kto nie skorzysta z chwili y nie chyci iey w garzść bez niiakiego baczenia na maiestaty y wielgości, abo na skrupuły, na sumnienie y obawy, abo na iaki iny przedmiot, ten, wierę, iest głupi mózgowiec y bez odwagi, który wart iest iżby go szczęście na zawsze poniechało.
Wiem dwóch godnych przyiaciół szlachciców[1], dla których dwie barzo godne panie, y, wierę, nie z ledacyiakich, wydały iednego dnia w Pariżu poczęstunek y poszły się z niemi przechodzić do ogrodu. Gdy tam były, każda oddzieliła się osobno od drugiey, każda ze swoim służką y w swoiey alei, które były tak piękne i zacienione winem, iż nawet w dzień iakoby nic widać nie było y chłód w nich był barzo luby. Owo ieden z pomiędzy dwu, śmielszy,
- ↑ Wedle komentatorów, bohaterem przygody tej był sam Brantôme, który odegrał w niej rolę „zadowolnionego szlachcica“.