Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/85

Ta strona została przepisana.

głośno, iżby dama iego usłyszała: „Móy bracie, ieśli nie uczynisz iako ia, nic nie wskórasz: y powiedam ci, iż możeś iest odważny a śmiały inędy ile chcesz, wey w tym miescu, ieśli nie okażesz swoiey śmiałości, będziesz shańbiony; nie iesteś tutay bowiem w miescu czci a respektów, ieno w miescu gdzie widzisz swoią damę, która czeka na cię“. Owo tak ostawił brata, który wszelako na ten raz zastanowił swoią rzecz i odłożył na iny raz: nie stało się wszelako, iżby dama iego stąd ceniła go wyższey, bądź to iż przypisywała mu nazbyt wielgi chłód w miłości, bądź brak odwagi, bądź też niezdatność cielesną, wszelako dosyć okazał się indziey zdatnym, czy to we woynie czy w miłościach.
Nieboszczka królowa matka wydała iednego dnia na wielgi wtorek, w Pariżu, w pałacu Remskim, barzo piękną komedyią po włosku, wymyśloną od Kornelia Fiaska, kapitana okrętowego. Cały dwór był na niey przytomny, tak mężczyźni iak białe głowy y siła inych z miesta. Miedzy inemi rzeczmi przedstawiony tam był pewien młodzian, który będąc ukryty całą noc w kownacie barzo cudney damy, zgoła iey nie naruszył; owo gdy opowiedział tę przygodę swoiemu kompanionowi, ten się go spytał: Ch’avete fatto? Drugi odpowiedział: Niente. Aż ów kompan: Ah, poltronazzo senza cuore! non havete fatto niente! che maldita sia la tua poltronneria![1]

Po odegraniu oney komedyi, wieczorem, kiedyśmy się

  1. „Cóżeś zdziałał? — Nic. — Ha! tchórzu, bez serca! nic nie zdziałałeś! przeklęte niech będzie twoie tchórzostwo“.