Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/86

Ta strona została przepisana.

naleźli w kownacie królowey y uradzaliśmy o onem widowisku, wraz zapytałem iedney barzo cudney y godney białey głowy, którey nie nazwę, iaką naypięknieyszą rzecz postrzegła y zakonotowała w oney komedyey, któraby iey nabarziey przypadła do smaku. Odrzekła mi cale z prosta: Naypięknieysza rzecz która mi się zdała, to owo co tamten odrzekł młodzianowi imieniem Lucyo, gdy mu powieda che non haveva fatto niente: Ah, poltronazzo! non havete fatto niente! che malditla sia la tua poltronneria!
Oto iako ta biała głowa mówiąca do mnie była w zgodzie z tamtym, który wyrzucał mu iego tchórzalstwo, y zgoła go nie szacowała iż był tak miętki a małoduszny; zaczym iuż barziey otwarcie rozmawialiśmy o błędach iakie popełnia się w tym przedmiocie, iż nie chyta się czasu y wiatru kiedy dmie z dobrey strony, iako czyni dobry nawigator. Owo trzeba mi uczynić ieszcze tę powiastkę y wmieszać ią, chocia ucieszna y błazyńska, miedzy ine stateczne.
Słyszałem tedy od godnego szlachcica, mego przyiaciela, iż iedna biała głowa, iego kraianka, gdy okazała wielekroć wielgie poufałości y fawory swemu pokoiowemu, które wszytkie celowały ieno k’temu aby przybydi do tego punktu, ów pokoiowy, nie żaden głupi y niezdara, nalazłszy iednego dnia rankiem swoią panią uśpioną w łóżku cale nagą, odwróconą ku ścienie, skuszony tak wielgą pięknością y barzo sposobną postawą y dogodną aby wzuć ią a zawładnąć iey osobą, iako iż była na kraiu łóżka, podszedł z cicha y wzuł oną damę, która obró-