ciwszy się, uźrzała iż to był iey pokoiowiec, którego życzyła; y chocia wzuta na niego, nie zezuwaiąc się cale ani poruszaiąc, ani broniąc, ani zbawiaiąc go ni trochę wziętey fortycy, rzekła ieno, obracaiąc głowę y dzierżąc się w miescu z obawy aby nic nie stracić: „Mości kpie, któżto ci dał śmiałość aby go tam kłaść?“ Pokoiowy odpowiedział z całą powinnością: „Mamż wyiąć, wielgomożna pani?“ —, „Tegoć nie powiedam, mości kpie“, odparła dama. „Powiedam: kto ci dał śmiałość, aby go tam kłaść?“ Tamten znowu iął powtarzać: „Mamż wyiąć, wielgomożna pani? ieśli każecie, wyimę“. Aż ta znowu: „Nie to ci powiedam, mości kpie“. Prosto, iedno y drugie uczynili też same repliki a dupliki po trzy abo cztyry razy, nie przerywaiąc sobie w potrzebie aż wreszcie była ukończona, z czego owey paniey więtsza była korzyść, niż gdyby rozkazała swemu galanowi wyniść z niey, iako ten pytał. Y dobrze iey wyszło iż wytrwała przy swoiem pirszem pytaniu, nie odmieniaiąc, a galan w swoiey replice a duplice: y tak samo świadczyli sobie wespołek te sprawy y ten artikuł długi czas późni: ieno bowiem pirsze stąpnięcie iest trudne, powiedaią.
Oto mi tęgi pachołek y, wierę, śmiały! Zasię takim śmiałkom, iako powieda Włoch, trzeba rzec: A bravo cazzo mai non manca favor.
Owo ztąd widzicie, iż siła iest takich, którzy są krzepcy, śmiali y zadufali, tak we woynie iako y w miłości; ini zasię są mężni w bitwie, a w miłowaniu nie; ini znowu w miłowaniu a nie w bitwie, iako ten niezguła Paris, który miał tę śmiałość y męztwo, aby wydrzeć Helenę
Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/87
Ta strona została przepisana.