W życiu literackiém dzieje się wiele rzeczy tak nagłych a niespodziewanych, jak śmierć, od któréj zastrzegamy się w suplikacyach, lub assekurujemy w naszych towarzystwach ubezpieczeń. Co do mnie, jak prawdziwe dziecko wieku, nie zwykłem się dziwić lada czemu, i gdyby mi ktoś nawet powiedział, że:
„Był młody, który życie wstrzemięźliwe pędził,
Był stary, który nigdy nie łajał, nie zrzędził,“
wówczas kiwnąwszy głową, poprosiłbym tylko o dalszy ciąg téj dobréj bajki, lub co najwięcéj zakończyłbym ją tak jak sam Krasicki:
„Wszystko to być może,
Jednakże ja to między bajki włożę.“
Lecz gdyby ten sam ktoś przyszedł do mnie w lutym i rzekł mi, że przy końcu marca przejadę Niemcy, Francyą, całą długość Anglii; że przepłynę na wiosnę burzliwy Atlantyk, a następnie jak ptak na skrzydłach przelecę niezmierzone przestrzenie wielkiéj kolei od New-Yorku do San-Francisko, i strząsnę proch