Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/025

Ta strona została uwierzytelniona.

miejsca na inne modlitwy, jak chyba na pieśń suplikacyjną: „Święty Boże, Święty mocny, Święty a nieśmiertelny.“ Kościół wart pieśni a pieśń kościoła. Średnie wieki, z ich wiarą posępną, a stanowiącą chléb ówczesnego żywota, szeregi rycerzy w stal zakutych, owych groźnych drapieżników z nadreńskich burgów zmartwychpowstają przed twemi oczyma. Słyszysz, jak biskup w całym majestacie głosi gloria Dei, a dumne żelazne głowy, tych samych Arnsbergów, którzy dziś śpią kamiennym snem w kościelnéj nawie, korzą się i chylą przed jedném słowem, jak łany zbożowe pod wiatrem. Dziś to już wszystko minęło, ale zadumany wędrowiec, patrząc na milczące owych wieków pamiątki, mimowoli pyta się siebie: czy to wszystko, co wykołysało całe narody, utworzyło całą cywilizacyę, co było źródliskiem i osią całego żywota; czy to wszystko rzeczywiście, nie jest niczém więcéj, jak tylko olbrzymim zabobonem, drugiém smutném studyum illuzyi, jak mówi Hartman, studyum które dla tego tylko minęło, ażeby się zaczęło trzecie?
Nie wiem, czy nie pod wpływem tychże samych myśli, ktoś powiedział, że gdyby nawet Bóg rzeczywiście nie istniał, trzebaby było dla dobra ludzkości Go stworzyć.
Godzina czasu spłynęła mi w przeszłość na podobnych rozmyślaniach. Tymczasem wieczór stawał się coraz bardziéj romantyczny. Parowiec przybił do brzegu tuż pod oknami mego hotelu. W małém Deutz cicho było, bo całe miasto już spało. Tylko sternik siedzący na przodzie statku, śpiewał dość pięknym głosem: „Wacht am Rhein“, a od strony Kolonii dochodził uszu moich świst lokomotywy. Od czasu do