w średniowieczny kostium: habeas corpus nie tłómaczy się z łaciny, „a głupiemu radość!“
Ale to dopiéro jedna strona obrazu, strona polityczna, strona lepsza. Daleki jestem od tego, abym i pod względem racyonalnym miał uważać Anglią za niedościgniony ideał. Pod tym względem w Belgii jest lepiéj, we Francyi lepiéj, w Prusach lepiéj i u nas lepiéj. Warunki, w jakich istnieje własność ziemska, walka między kapitałem i pracą, proletaryat, głód i ciemnota, niby chmura nad przyszłością tego kraju: są to rzeczy tak znane, że nie potrzebuję się o nich rozpisywać.
Na szczęście jednak, ludzie mają tu rozum, i zamiast kłaść się kamieniem w poprzek prądom społecznym, starają się je opanować i uregulować ich brzegi. Nic dziwnego, że potém fale, które mogły kraj zalać, obracają koła młynów i tartaków. Tak było przynajmniéj od dawnego czasu aż do dziś dnia.
Ale wracam do mojéj podróży. Nie będę się starał opisywać Anglii ani pod względem społecznym, ani politycznym, ani obyczajowym. Celem mojéj wycieczki była Ameryka: uwagi więc moje o Anglii, przez którą tylko przejechałem, mają wartość notatek spisywanych w wagonie. Zresztą czytelnicy nasi mają dość wiadomości o Anglii. Piękne listy zatytułowane: „Wieczory nad Tamizą“ i piękne korrespondencye Sewera, wyczerpują stronę obyczajową zupełnie zadawalniająco, rozmaite zaś „własne korrespondencye, które tém słuszniéj nazywają się „własnemi,“ bo się własnemi rękoma na miejscu robią; dają wierny obraz stanu politycznego tego kraju, nie mówiąc już o tém, że są nader interesującemi objawami jasnowidzenia.
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/043
Ta strona została uwierzytelniona.