Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/076

Ta strona została uwierzytelniona.

zdejmują buty. Żal mi się zrobiło mojéj ciszy i samotności na pokładzie, ale wracać tam było już zbyt późno; dlatego zeszedłem do kajuty...
Kajuta nasza jestto mały pokoik, mający nie więcéj jak cztery łokcie kwadratowe przestrzeni, przy jednéj ścianie przymocowane są, jedno nad drugiém, dwa łóżka, a raczéj dwie głębokie szuflady z wysokiemi bokami, które nie pozwalają wypaść śpiącemu w czasie kołysania statku; przy drugiéj ścianie stoi czerwona aksamitna sofka, między sofką a łóżkiem umywalnia, i oto wszystko. Cała kabina schludna, wykwintna nawet, ale mała. Dama, któraby, jak mówi pan Dickens, w skutek skromności niewieściéj spodziewała się znaleźć w kajucie tylko dwie ogromne szafy na suknie, zawiodłaby się srodze. Zaledwo tu można się obrócić, a rozbierać się inaczéj niepodobna jak po kolei. Wiele osób, zwłaszcza pierwszéj nocy na morzu, nie rozbiera się wcale. Istotnie kładąc się spać, doznaje się dziwnego uczucia na myśl, że pod sobą ma się niezmierzoną głębię, naokoło nieprzebyte pustynie wodne; jest się na statku, który mimo swéj wielkości i mocy, jest tylko piłką rzucaną falami olbrzymiego Oceanu. Człowiek mimo woli sobie mówi: jeżeli możnaby postawić dziesięć za tém, że jutro się obudzę, przynajmniéj dziewięć możnaby trzymać za tém, że się jutro nie obudzę.
Cóż jednak robić? Jeżeli przypłynie góra lodowa, jeżeli kocioł pęknie, zdarzy się pożar na statku, tak samo zginę ubrany jak nieubrany. Tymczasem sen skleja powieki; głowa, w której fale wstrząsały mózg przez cały dzień, cięży, idzie się zatem spać rozumując: co jutro będzie, nie wiem; że mi się chce spać, wiem.