Szóstego dnia mamy na okręcie koncert. Pogoda jest śliczna; przez grube soczewki szklane, stanowiące okna okrętu, wnikają czerwone promienie słońca. Koncert rozpoczyna mówka jakiegoś ogromnego gentlemana z twarzą jowialną, który z niezachwianą powagą, staje obok pianina i mówi:
— „Ladies and gentlemen!“ Usłyszycie za chwilę jednę z najznakomitszych artystek na świecie: Miss N. Jeżeli nie słyszeliście o niéj dotąd, to tylko dlatego, że jéj skromność jest równie wielką jak talent. Ameryka jednak chlubi się nią, Europa zgrzyta zębami z zazdrości. Dlatego radzę wam, żebyście cali pozamieniali się w téj chwili w uszy. Miss N. wykona etiudę skomponowaną przez bardzo znakomitego dżentlemana Szopena. Słuchajcie! słuchajcie!
Miss siada do fortepianu i poczyna do tego stopnia fałszować Szopena, że nasze polskie uszy literalnie więdną; potém następuje grzmot oklasków, mówca zaś wstaje i mówi znowu:
— „Ladies and gentlemen!“ Wiadomo wam ile szkody w naszych zapasach żywności i kufrach robią niegodziwe szczury i myszy. Ale nadeszła godzina zemsty: oto jest najznakomitszy w świecie tenor, M. Charli, który nieporównanym głosem swym wnet je tu wszystkie wystraszy. Zapewniam was, że każdy szczur, stokroć razy będzie się wolał rzucić w nurty Oceanu, niż słuchać téj melodyi, którą będziemy się zachwycać za chwilę.
Nowy grzmot oklasków kończy przemówienie naszego oratora. Dają się słyszeć okrzyki: „hip! hip!“ M. Charli staje obok akompaniującéj miss i poczyna śpiewać włoską pieśń: „O fanciulla mia!“ którą gdyby
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/088
Ta strona została uwierzytelniona.