Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/096

Ta strona została uwierzytelniona.

hotelu, poczém wraz z towarzyszami udaliśmy się do dining room’u, t. j. do sali jadalnéj.
Jestto istotnie ogromna sala, mogąca pomieścić kilkaset osób, urządzona z przepychem, ale bez smaku. Słupy podpierające sklepienie są marmurowe, ale zbyt grube i nizkie, pułap zaciężki, wejście zaś jak do stodoły. Ogromne drzwi podwójne z okrągłym wierzchem, przypominają zupełnie wierzeje.
Trzy razy dziennie schodzą się tu wszyscy mieszkańcy hotelu. Za jedzenie w hotelach amerykańskich nie płaci się osobno, ale koszta jego wliczone są w cenę numeru. Każdy z gości wynajmujących numera, ma tu prawo przyjść pięć razy dziennie i jeść co mu się podoba bez żadnéj osobnéj dopłaty, większość jednak schodzi się tylko na brekfast, lunch i obiad wieczorny. Przy stole goście rozmawiają ze sobą jak znajomi, co jednak nie pociąga za sobą bliższych stosunków. Po skończonym posiłku wstają i rozchodzą się, gdzie kto chce, nie dziękując sobie wzajemnie za towarzystwo, jak również nie czekając jedni na drugich. Mnóstwo kobiét przychodzi bez mężczyzn, mnóstwo bowiem nawet panien podróżuje bez żadnéj opieki. Wszystkie stroją się tak, jak nigdzie w Europie, wszystkie przychodzą bez kapeluszów; dlatego obiady, zwłaszcza wieczorem, wyglądają jakby obiady proszone i nader ceremonialne. Służbie nie daje się tu nic. Składa się ona we wszystkich prawie hotelach wyłącznie z murzynów. Należy to do mody, a przytem kolorowa posługa zapewne taniéj kosztuje od białéj. Przy każdym stole stoi dwóch lub trzech murzynów, o głowach podobnych do głów czarnych baranów. Są to ludzie bardzo grzeczni, usługują szybko i wprawnie, wyglądają zaś we frakach