im księża wskażą; nie zapominają o swéj narodowości i metropolii, kochają Irlandyą w dziesiątém nawet pokoleniu, nienawidzą anglików i stanowią żywioł, z którym Ameryka bardzo się już liczyć musi, a w przyszłości jeszcze bardziéj liczyć się będzie musiała.
Powodem tego jest nadzwyczaj szybki rozrost téj ludności. Irlandczycy płodni są jak króliki, amerykanie zaś rodowici przeciwnie. Podczas kiedy w stadłach amerykańskich dwoje, a najwięcéj troje dzieci, stanowi największe przeciętne maximum, pobożne małżeństwa irlandzkie, uważające dzieci za szczególniejsze błogosławieństwo Boże, wydają ich na świat jak maku: co rok prorok, jak mówi przysłowie, a tych roków zawsze jest bez końca.
Owa nadzwyczajna mnożność pożyteczna jest dotychczas dla Ameryki, któréj obszary w interesie państwa wymagają zaludnienia. W ogóle irlandczycy grają już ważną rolę w Stanach Zjednoczonych, a przytém są Stanom potrzebni i pożyteczni ze względów, o których sami amerykanie może nie wiedzą, a wiedząc nawet — nie cenią. Oto wnoszą pewien pierwiastek idealny w to na wskroś zmateryalizowane społeczeństwo, utrzymując przez to szalę owych pierwiastków idealnych i materyalnych, w jakiéj takiéj pożądanéj równowadze. Widzę jak w téj chwili uśmiechają się koledzy moi pozytywiści, nie przestaję jednak utrzymywać tego co powiedziałem. Zbytnia przewaga usposobień idealnych jest dla danego społeczeństwa szkodliwa: wytwarza ona marzycielstwo, polityczną donkiszoteryą, wyglądanie niebieskiéj interwencyi, wzdychanie w zimie za wiosną, próżniactwo, ubóstwo i słabość. Wszystko to prawda niezaprzeczona, ale również prawdą
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/108
Ta strona została uwierzytelniona.