wprawdzie i nawet z wszelkim przepychem urządzone, ale grają w nich i śpiewają po największéj części zagraniczni artyści, europejskie znakomitości opłacone na wagę złota. Oczywiście sztuki przedstawiane są również pióra europejskich pisarzy, a jeżeli czasem trafiają się i oryginalne amerykańskie sztuki, stoją one niżéj wszelkiéj krytyki, i uchodzić mogą zaledwie za niezgrabne początki, które i na przyszłość nie rokują nic wielkiego.
Jeżeli z tego co powiedziałem dotychczas wypada, że New-York, jako miasto, ujemne raczéj niż dodatnie czyni wrażenie, nadmienić teraz wypada, że mieszkańcy jego przedstawiają się jeszcze mniéj sympatycznie. Mają oni wprawdzie wiele niepoślednich przymiotów, ale te dopiéro po bliższém poznaniu ocenić można; na pierwszy rzut oka uderza przedewszystkiém ich brak ogłady, gburowatość i niektóre dzikie przyzwyczajenia, rażące nadzwyczaj każdego świeżego z za Oceanu przybysza. Oczywiście, klassy najwyższe, ludzie bogaci, którzy podróżowali lub znaczną część życia spędzili w Europie, nie różnią się niczém od odpowiednich klass europejskich, ale ogół publiczności, tak jak on się przedstawia odrazu badaczowi, odznacza się takim brakiem ogłady i delikatności w obyczajach, że nawet najzapaleńsi wielbiciele amerykanów zgodzić się muszą, iż naród rzeczony pod tym względem niżéj stoi od każdego innego w Europie. Obyczaje owe i przyzwyczajenia, o których teraz będę pisał, poznałem nie przez owe dwa dni, które spędziłem w New-Yorku, ale po dłuższém z amerykanami pożyciu.
Przedewszystkiém tedy cudzoziemiec przybyły do Stanów, napróżnoby szukał téj uprzejmości i gotowości
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/112
Ta strona została uwierzytelniona.