kraje nim co mu popadnie pod oczy, chociażby poręcz krzesła, ramę okna; jeżeli się rzecz dzieje w ogrodzie, to kratę werendy, nakoniec stół lub wreszcie cokolwiekbądź innego. Owo krajanie scyzorykiem tak dalece wsiąkło w naturę tych ludzi, że wielu z nich nosi umyślnie na ten cel przeznaczone kawałki drzewa. Częstokroć takie zajęcie służy także do pokrycia głupoty lub braku zasobów umysłowych. Jeżeli amerykanin znajduje się wypadkiem w towarzystwie cudzoziemców, z którymi pod żadnym względem nie stoi na równi, wówczas niezawodnie będzie coś krajał scyzorykiem i milczał pogardliwie, niby dla okazania, że jak prawdziwy republikanin i demokrata nic sobie nie robi z owéj wykwintności i ogłady, których w głębi duszy innym zazdrości i których braku się wstydzi.
Ohydny zwyczaj żucia tytuniu zmniejsza się już wprawdzie, zwłaszcza po większych miastach, coraz bardziéj, ale i dziś jeszcze jest dość powszechny. Rzuciwszy okiem na pierwsze lepsze zgromadzenie ludzi dostrzeżesz, że większa część mężczyzn porusza systematycznie szczękami, jakby należała do zwierząt przeżuwających, i spluwa co chwila obrzydliwy sos tytuniowy; przyczém policzki ich wypchane od wewnątrz tytuniem wyglądają jak gdyby napuchłe. W hotelach i restauracyach gdzie tylko są marmury, znajdują się także i drukowane ostrzeżenia, proszące publiczności, aby raczyła spluwać w spluwaczki, nie zaś na marmury, które się od tego plamią i psują. Wreszcie spluwaczki znajdują się w ogromnéj ilości wszędzie, tak w mieszkaniach prywatnych, jak i w miejscach publicznych.
Ale gburostwo amerykańskie nie w tych tylko zwyczajach się uwidocznia. Amerykanie wstają od stołu
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/116
Ta strona została uwierzytelniona.