Gdym pomyślał, iż będę pierwszym z Polaków, który z naocznych wrażeń opisze wielką koléj dwóch Oceanów, myśl ta tyle nadała energii i pośpiechu moim czynnościom, że już piątego dnia po przybyciu do New-Yorku, znalazłem się wraz z towarzyszem moim, na zachodnim dworcu, z którego koléj wychodzi do Chicago. Załatwiwszy sprawę z rzeczami i wykłóciwszy się z zawiadowcą stacyi, który jako prawdziwy yankee, chciał nam koniecznie sprzedać drogo sznur do obwiązania jednego z pakunków, ruszyliśmy w kierunku Wielkiego Zachodu. Wyjechaliśmy z New-Yorku w nocy; dlatego brzegi Hudson-River widziałem tylko po księżycu. Szczęściem noc była jasna od księżyca i od śniegu, który pokrywał okolicę, mogłem więc dowoli paść oczy przepysznemi widokami rozpościerającemi się po prawéj i lewéj stronie kolei. Ogromna, szeroka rzeka błyszczała jakby taśma srebrna. Na brzegach stały nieruchome, milczące czarne lasy; oko-
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/130
Ta strona została uwierzytelniona.
IV.
Koleją dwóch Oceanów.
I.