się nakształt ramion gotowych objąć i porwać. Przepaść mówi: „pójdź!“ ale po chwili instynkt odpowiada jéj: „dobrze, ale z wszelkiemi ostrożnościami!“
Jakoż „z wszelkiemi ostrożnościami“ można zejść na dół pod kaskadę, woda bowiem spada z taką siłą i pędem, że wygina się i tworzy łuk, między stroną wklęsłą którego a skałą, znajduje się miejsce wolne, zawalone tylko pianą i lodami. Żeby jednak tam dostać się, trzeba najprzód przybrać się odpowiednio; dlatego udaliśmy się do domku przewodnika murzyna; który wynajmuje siebie i swoje kostiumy. W chacie murzyna zastaliśmy już jakąś parę angielską, robiącą również wodospadową tualetę. Stara, brzydka i chuda miss, przybrana w obrzydliwy płaszcz i kaptur z pęcherzów rybich, z pod którego widać było jéj koniec nosa i złote okulary, wyglądała jak strach na wróble. My ubraliśmy się w podobneż płaszcze i kaptury, i wreszcie ruszyliśmy całą karawaną. Po chwili murzyn wprowadził nas do małego drewnianego budynku, w którego podłodze czerniał otwór, w otworze zaś schody. Zimno bijące z lodów leżących między skałą i wodospadem i ciemność ogarnęły nas zaraz na wstępie. Brzydkie murzynisko, podobniejsze do gorylla niż do człowieka, szło naprzód, wołając od czasu do czasu; „ho! ho!“ dla wskazania nam drogi w ciemnościach.
Nakoniec, po kilkudziesięciu schodach, blade światło idące z dołu uderzyło o nasze oczy. Weszliśmy do małéj sionki, z któréj wyjście wiodło prosto pod wodospad, ale przewodnik zawołał: stop! i począł przywiązywać do butów naszych podeszwy podbite ostremi żelaznemi gwoździami. Angielska miss zdawała się uznawać to jako cokolwiek shoking, ale nakoniec dała
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/144
Ta strona została uwierzytelniona.