gdzie mnie oczy poniosą. W niektórych miejscach szeregi domów przerywały się nagle, a natomiast widać było puste place, pokryte okruchami cegły i rumowiskiem, oznakami niedawnego pożaru. Miejscami zdawało się, że tu zakładają nowe jakieś olbrzymie miasto. Jakem okiem mógł dojrzeć rusztowania i rusztowania, nie wykończone domy, spoglądające pustemi jamami okien, wszędzie mury spiętrzone jedne nad drugiemi, stosy cegły i wapna; aż oto daléj znów ulica już wybudowana i wykończona, słychać turkot i wrzawę ludzi, błyszczą płomienie gazowe: słowem, miasto odrodzone jak feniks z popiołów.
Co przedewszystkiem uderza w tych miastach amerykańskich, to ich żywotność, a zarazem nieprawdopodobna niemal energia mieszkańców. Przyszedł pożar, niesłychany w nowszych czasach, miasto spłonęło jak nabój prochu; mieszkańcy rozproszyli się, handel upadł, przemysł również; majątki poszły w ruinę, ludzie zostali bez dachu, chleba; potém upłynęło kilka lat, miasto już stoi na dawném miejscu: czterysta tysięcy mieszkańców znajduje w niém pracę i życie; wznoszą się domy, pałace, kościoły, fabryki, hotele, sklepy; kwitnie zamożność, wre ruch, praca i życie; za kilka jeszcze lat, już i śladów pożogi nie będzie, a spali się miasto jeszcze raz, to i odbudują go jeszcze raz, jeszcze dwa i dziesięć razy, bo energia tych ludzi przezwycięża wszelkie nieszczęścia i wszelkie wypadki.
Nadzwyczajny swój wzrost zawdzięcza jednak Chicago, prócz energii mieszkańców, jeszcze i przepysznemu położeniu handlowemu. Leżąc nad Michiganem, ta królowa jezior panuje nad całym systemem
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/152
Ta strona została uwierzytelniona.