Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/161

Ta strona została uwierzytelniona.

nie porzucili jeszcze krwawego dzieła, i dotąd nocami krążą nakształt wilków lub złych duchów, koło indyjskich wigwamów.
Taka jest historya Nelly, godna pióra Coopera lub Gabryela Gerry. Niezawodnie prawdy w niéj niewiele, a może i nic wcale; to tylko pewna, że na owe gorączkowe stosunki, wśród których miała wykwitnąć, patrzyłem własnemi oczyma. W wagonach pędzących do Omacha, a ztamtąd przez Sioux City do Czarnych gór, nie brakowało nawet i dobrych myśliwców, o jakich wspomina historya Nelly. Kilku z nich siedziało spokojnie w Smoking-wagonie, kurząc fajki lub drzemiąc. Ubrani byli w futrzane czapki, w pasy ze skóry bawoléj, i w futrzane kaftany. Obok jakiś długowłosy gambuzino wygrywał na gitarze. Chwilami zdawało mi się, że śnię lub czytam powieść. Nagle jednak, jeden z moich zmysłów, podrażniony w okropny sposób, przekonał mnie, że wszystko to jest najregularniejszą rzeczywistością.
Było to jeszcze w Jowa, ale już na zachodnim jéj krańcu i pośród nocy. Wjechaliśmy w okolicę skunksów, i czy to pociąg przejechał jedno z tych zwierzątek, czy téż znajdowało się ich mnóstwo w pobliżu, dość że tak okropny zapach napełnił wagony, iż prawie niepodobna było oddychać. Osłoniwszy nosy chustkami, czuliśmy tę obrzydliwą woń nawet w ustach. Próbowałem otworzyć okno: było to jeszcze gorzéj. Chciałem przynajmniéj wynagrodzić sobie przykrość widokiem zwierzątek, ale przez okno wagonu widziałem tylko step porosły wrzosem i oblany światłem księżyca, zresztą ani żywéj duszy. Francuz mówił mi, że w najbliższéj stacyi zapewne je ma-