poprostu braknie oddechu, w uszach dzwoni, a osobom słabszym krew pokazuje się ustami.
Dnia 11 marca poczynamy zwolna spuszczać się na dół, ale i z téj strony gór, spadek nadzwyczaj jest nieznaczny. Zawsze jeszcze znajdujemy się na kilka tysięcy stóp nad poziomem morza. Jestto już koniec Wyomingu. W południe tegoż dnia przybywamy do Green-River, która niedaleko ztąd w górach bierze początek. Okolica wszędzie skalista, skały zaś przybierają tak fantastyczne kształty, że jestto najciekawsza niemal część drogi. Niektóre podobne są do obelisków, inne do piramid; tam znów stoi zamek: przysiągłbyś, że wzniesiony ręką ludzką, bo nie brak mu ani wież, blanków strzelniczych, ani nawet obwodowego muru. Ale oto znów zmiana, i skały zniżają się i jak okiem dojrzysz, tworzą mury, długie, proste, a tak regularne, jak gdyby budowane pod linię i cyrkiel.
W Utah, niedaleko od stacyi Echo, znajdują się jednak najosobliwsze formacye. Jest tu tak zwana Dyabla Brama i Dyabla Ścieżka. Obie zresztą podobne do siebie zupełnie, a różniące się tylko wielkością. Są to skały, idące pod górę dwoma grzbietami, zupełnie równoległe, i tworzące przez to głębokie korytarze, tak dzikie i demoniczne, że istotnie dyabeł nie mógłby sobie nigdzie na świecie znaleźć odpowiedniejszego pomieszkania.
Nakoniec, przejechawszy jeszcze jedno ramię rzeki, a może tylko dopływ Green-River, przybyliśmy do Ogden, stacyi a zarazem i miasta w Utah. Niedaleko od Ogden, ale w bok od wielkiéj linii, leży Słone jezioro i Salt-Lake-City, stolica Mormonów. Na nieszczęście, na parę godzin przed nami przyszedł tele-
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/194
Ta strona została uwierzytelniona.