Ta strona została uwierzytelniona.
kaczki i mewy, słowem, gdy ujrzałem się wraz z pociągiem poprostu na morzu, a raczéj na długim z półtoréj lub dwie mile drewnianym moście, którego końca nie mogłem nawet dojrzeć z platformy. Wyznaję, że ten sposób podróży wydał mi się cokolwiek zanadto amerykański, zwłaszcza, że nie wiedziałem jak długo przyjdzie nam tak podróżować. Nakoniec jednak w połowie zatoki, most skończył się i pociąg stanął: podróż nasza również była skończona. Pozostawało tylko wsiąść na parowiec i przebyć drugą połowę zatoki, na przeciwległym brzegu któréj, we mgle morskiéj szarzało widne już dla oka San-Francisco.
Opis tego miasta, jak również i opis całéj Kalifornii, odkładam do następnych listów.
Pisałem w południowéj Kalifornii, w górach Sierra-Madre.