niżéj w Stanach Zjednoczonych niż w Europie — oświata bez porównania wyżéj. Rozlewa się tu ona niezmiernie szeroko i obejmuje wszystkich bez żadnego wyjątku. Dodać należy, że i zakres nauczania elementarnego jest tu nierównie szerszy niż w Europie. Szkoła elementarna nietylko uczy czytać i pisać. Każdy amerykanin wynosi z niéj, prócz sztuki czytania i pisania pewne wiadomości z dziedziny matematyki, geografii, nauk przyrodzonych i wreszcie nauk państwowych. Dalszém kształceniem jego zajmują się gazety i praktyka społeczna. Łatwo zrozumieć, że obywatel, który jest wyborcą, który należy do pewnéj partyi, i którego interesa najbezpośredniéj z losami tejże partyi, są związane, przez samo ocieranie się o życie polityczne i przez bezpośredni w niém udział, wyrabia w sobie nietylko już pewne specyalne wiadomości i poglądy ale zgoła wyższą intelligencyą i wyższe rozumienie wszystkiego co go otacza.
Skutkiem tego, człowieka tak ciemnego, jak każdy „prosty człowiek“ w Europie, jak np. nasz chłop, albo francuzki, trzebaby tu szukać chyba między wyzwolonymi niedawno murzynami. Tu z pierwszym lepszym z brzegu farmerem, rzemieślnikiem, furmanem lub majtkiem, możesz pogadać choćby i o rozmaitych formach rządu, o polityce zagranicznéj, o monecie papierowéj i brzęczącéj[1], słowem, o czém chcesz, byle nie o literaturze i sztukach pięknych. O wszystkiem tém słyszał w szkołach, czytał w gazetach, nad wszystkiém musiał się zastanawiać jako wyborca; słyszał
- ↑ Kwestya obecnie niezmiernie żywo roztrząsana w Ameryce.