Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/220

Ta strona została uwierzytelniona.

plebs transfuga ex suis populis[1]; daléj: narody germańskie, klany gallijskie, były tylko bandami, których sposób do życia stanowiła łupież. Toż samo można powiedzieć o Normanach. Otóż i ci kresowscy amerykańscy, owi „rycerze pustyni,“ „wakerosi,“ etc. stanowią takiż sam nawóz pod uprawę niwy społecznéj. Jak tylko kraina odjęta jest dzikim ludom i dzikiéj naturze; jak tylko ludność się zwiększa, mnożą się stosunki: natychmiast występuje i panowanie porządku społecznego. Początkowo porządek ów znajduje swój wyraz i urzeczywistnienie w strasznych sądach regulatorów i w prawie „lynch.“ Zwolna jednak, przy ciągle mnożącéj się ludności, i sądy regulatorów i prawo „lynch“ stają się bezprawiem; namiętności cichną, jak wzburzone fale; stosunki układają się coraz spokojniéj, coraz prawidłowiéj, coraz zgodniéj z wymaganiami wysokiéj cywilizacyi, a w końcu pamięć o dawnych burzliwych czasach zostaje tylko w jakiéjś nazwie, jak np. Krwawy Arkansas, w przykominkowych opowiadaniach starców, lub w jakimś sensacyjnym romansie, w którym indyanie i biali odbierają sobie, przez całe setki stronnic, idealną dziewicę, umiejącą, mimo długich dni i nocy niewoli, zachować swą niewinność dla szczęśliwego bohatera.

W taki to sposób tworzyły się prawie wszystkie Stany, czyli tutejsze państwa. Dziwnie nauczający to widok, mili czytelnicy, jestto bowiem ten sam proces tworzenia się społeczeństw, przez który przechodziły państwa europejskie; tylko, że w Europie trwał on całe tysiące lat, tu zaś odbywa się prawie w oczach. Wi-

  1. Pastuchów i przybłędów tłum wygnany ze swoich ludów.