na sady owocowe i t. d. Tu własność szanowana jest do najwyższego stopnia. Nikt tu, np. w Kalifornii, z powodu ciepłego klimatu nie zamyka koni, owiec, bydła, drobiu; nikt nie otacza ostrokołami ogrodów; nie ma prawie wcale stodół i śpichrzów: nie słyszałem jednak nigdy nikogo skarżącego się, żeby mu coś zginęło. Własność prywatna jest tu rzeczą tak świętą, że możesz ją prawie, choćby na publicznéj drodze złożyć, a nikt jéj jeszcze nie ruszy.
Otóż strona wysoce moralna społeczeństwa.
Oświata to wyższa, oświata nie pojedynczych eleganckich klass, ale demokratyczna oświata rozciągająca się na cały naród, wyłącza podobne nadużycia. Ale prócz oświaty jest jeszcze jeden czynnik, i podtrzymujący ją i wypływający z niéj jednocześnie, to jest: zamożność.
Znowu nie mówię o miastach portowych, gdzie przybyli emigranci, póki nie znajdą roboty, biédę klepią: ale o całym kraju w ogóle. Że tu zamożność większa jest, niż gdziekolwiek w Europie, objaśnia ta prosta okoliczność, że tu na jednego człowieka przypada przynajmniej sto razy więcéj ziemi, niż w Europie, i że każdy może jéj jeszcze dostać 160 akrów, prawie darmo, bo na dziesięcioletnią spłatę, licząc po 1½, dolara za akr. Przytem, jak wspomniałem, tenże sam stosunek ludzi do ziemi, wywołuje wysoką cenę pracy przy stosunkowéj taniości pierwszych potrzeb życia; zatém o biédzie, w znaczeniu europejskiém, która jest synonimem głodu, tu nawet mowy być nie może. Mówią mi, np. w Anaheim, że m. Brown lub Harrison, lub Down, jest człowiek bardzo biédny. Cóż to się znaczy? Pójdźmyż zobaczyć tego biédaka. Idziemy
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/223
Ta strona została uwierzytelniona.