jest raczéj objawem i wykwitem życia, nie zaś jego zasadą. Ja, nie krępowany terminami w przesyłaniu moich listów, mogę wolniéj robić spostrzeżenia, pomijać okoliczności zewnętrzne, a dopytywać się do ich przyczyn: słowem, mogę badać istotę rzeczy, „das ding in sich,“ jakby powiedział stary Kant, i spostrzeżeniami dzielić się od czasu do czasu z czytelnikami, choćby tylko w sposób fejletonowy, niewyczerpujący i ulotny.
O literaturze i sztukach pięknych w Ameryce, późniéj pomówię z czytelnikami, ponieważ przedmiot wart, aby mu osobny list poświęcić. Nawiasowo jednak powiem, że rozwój, tak literatury[1], jak i sztuk pięknych w Stanach Zjednoczonych, nie doszedł jeszcze do tych wyżyn, na których stoi w Europie. Henryk Tomasz Buckle, w swojéj Historyi cywilizacyi w Anglii, robi uwagę, że literatura i sztuki piękne poczynają istnieć i kwitnąć w daném społeczeństwie wtedy dopiéro, kiedy toż społeczeństwo poczyna gromadzić bogactwa[2]. Zdanie to możnaby wyrazić jeszcze inaczéj, a mianowicie tak, że rozkwit ów zaczyna się dopiéro wówczas, gdy, po pierwsze: cywilizacya ukończy walkę z naturą i ujarzmi ją, a powtóre, gdy poczyna