Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/242

Ta strona została uwierzytelniona.

zwala tu sobie powiedzieć, skutkiem nieświadoméj siebie śmiałości, coś takiego, co mężczyzna biorąc rzeczy po europejsku, mógłby najopaczniéj rozumieć! Na pewnéj np. wycieczce poznałem dwie damy, nader, jak mi mówiono, dystyngowane: ciotkę, podobno autorkę jakichś poezyi, i siostrzenicę, piękną pannę, białą jak śnieg, z niebieskiemi oczyma i czerwonemi włosami. Rozmawiałem z panną przez tłómacza, nie umiałem bowiem jeszcze prawie nic po angielsku. Po chwili więc powiadam:
— Żałuję bardzo, że nie umiejąc języka pani, nie mogę z nią bezpośrednio rozmawiać.
— Nic nie szkodzi — odpowiada miss — jeśli pan chce, będę pańską nauczycielką.
— Pani, wdzięczność moja.... i t. d.
— Jednakże będę pana uczyć pod jednym warunkiem.
— Z góry przystaję na wszystkie; ale pod jakimże?
— Oto, jeżeli pozwolisz przy lekcyi uścisnąć od czasu do czasu twoją rękę.
Wyznaję, że obstupui! Gdyby to było w rozmowie we dwoje tylko, doprawdy, moja wrodzona zarozumiałość znalazłaby obszerne pole do przypuszczeń. Ależ było to powiedziane za pośrednictwem osoby trzeciéj, wspólnéj naszéj znajoméj, i głośno, w obec całego towarzystwa, jako zwykła uprzejmość: „sans consequence.“ Gdybym miał lat sześćdziesiąt, usłyszałbym toż samo. Tu obyczaj towarzyski na to pozwala.
Również przez taką tylko swobodę obyczajów, panującą obok purytańskiéj powagi, można wytłómaczyć istnienie tu tak zwanego stosunku: „flirtation