Nie chcę być niczém krępowany w przesyłaniu wam moich listów, ani czasem, ani porządkiem wrażeń. Pozwólcie mi być swobodnym, pozwólcie pisać mi o tém, o czém mi się podoba; przeskakiwać wypadki i zdarzenia, odłożyć np. opis mego pobytu w San-Francisco, Sacramento lub nad rzeką Kosumnes, a skokiem prawdziwie fejletonowym zaprowadzić was o całe setki mil daléj, w miejsca, które zamieszkuję i zwiedzam obecnie.
Przedewszystkiém jednak muszę was uprzedzić, że mam trochę cygańską duszę i nigdzie nie mogę zagrzać długo miejsca. Nie uwierzycie, jak mi było dobrze w dolinie Anaheimskiéj, w tym prawdziwym raju na ziemi, o którym śmiało można powiedzieć:
„Czy znasz ten kraj,
Gdzie cytryna dojrzewa?
Istotnie cytryna tu dojrzewa, a oprócz cytryn, jak u nas lipy, tak tam każdy dom tuli się pod zielone warkocze drzew pieprzowych, tamarynd, palm, ricinusów, oleandrów, winogradu, fig i drzew gumo-