Zapuszczając się w wycieczkach na kilkanaście mil angielskich od Anaheim, spotykałem dość często, zwłaszcza za nadejściem nocy, kujoty. Są to zwierzęta zupełnie do naszych wilków podobne, tylko bez porównania mniejsze. Na ludzi nie rzucają się nigdy; są przytém bardzo lękliwe, tak, że w dzień nie pokazują się wcale. Nocą przebiegają między kaktusami, skomląc żałośnie i polując na zające. Zbliżają się także do mieszkań ludzkich, czychając na owce, gęsi, kury i t. p. Oczywiście, jeśli uda im się napaść na owcę, którą pasterze zapomnieli zagnać do koralla, jestto bal dla nich wielki, ale mordują ją zawsze w kilku, jeden bowiem nie dałby sobie rady.
Koza jest dla nich zbyt waleczna. Potrząsnąwszy groźnie brodą i zniżywszy głowę, rusza śmiało z rogami, choćby na trzech i czterech kujotów, którzy téż wkrótce sromotnie tył podają. W okolicach bardziéj zamieszkałych, gdzie mniéj jest zajęcy, główne utrzymanie kujotów stanowi kradzież. Kradną co się zdarzy, jedzą bowiem wszystko. Jeden z naszych rodaków, stary miner i traper, osiadły w Kalifornii od lat przeszło trzydziestu, opowiadał mi, że raz w nocy w górach Sierra-Nevada, wyciągnęły mu worek z sucharami z pod głowy, skutkiem czego zaalarmował cały obóz, myślał bowiem, że to indyanie zakradli się nocą do namiotów.
Postrzelony lub złapany we wnik kujota, daje tak dotkliwe dowody tchórzostwa, że nie podobna się prawie do niego zbliżyć; naciśnięty jednak przez psa, broni się rozpaczliwie tak, że tylko chart umié rozciągnąć go na miejscu. Oswajać nie próbował ich nikt, może
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/249
Ta strona została uwierzytelniona.