Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/251

Ta strona została uwierzytelniona.

głowy, a śpi tak mocno, iż mogę go taczać po pokoju. Skoro się rozbudzi, zwykłym sobie kołyszącym się chodem, kłusuje zaraz do kąta i zwija się nanowo. Z powodu swéj pękatości i swego niedołężnego chodu, ruchy ma ociężałe i śmieszne. Jestto skończony safanduła. Kiedy dostrzeże obcego psa, włazi natychmiast pod piérwszy lepszy sprzęt, ale wówczas biada psu, któryby chciał wleźć do jego kryjówki. Niezawodnie cofnie się z niéj pokaleczony i podrapany. W stanie dzikim, gdy psy opadną go z dala od jamy, przewraca się podobno na grzbiet, aby mieć wolne do obrony wszystkie cztery łapy, uzbrojone w straszliwe pazury. Ja jednak tego nie widziałem.
Ale borsuk ma jeszcze jednę szczególniejszą własność, która w tutejszych stronach zmienia się w nieoszacowany przymiot: oto nie szkodzi mu ukąszenie wężów, choćby najjadowitszych. Podczas gdy pies ukąszony przez grzechotnika, kona w męczarniach po upływie kwadransa, borsuk, gdzie spotka grzechotnika, natychmiast chrusta go z apetytem, nie dbając o ukąszenie.
Zresztą jak przekonałem się na miejscu, opowiadania o jadowitości grzechotników, nader są przesadzone. Myślę, że wschodnio-indyjski okularnik daleko jest jadowitszy. Najprzód grzechotnik, zwykle za obejrzeniem się człowieka, ucieka pośpiesznie, a powtóre słychać go z daleka — łatwo się więc uchronić. Widziałem kilku ludzi ukąszonych przez grzechotniki, którzy wyleczyli się dość łatwo. Doskonałym środkiem przeciwko jadowi jest amoniak; rana zalana i wytarta natychmiast amoniakiem goi się dość łatwo; amerykanie jednak mają jeszcze inne lekarstwo, polegające na tém,