orła z przestrzelonem skrzydłem, słowem: całą moję menażeryą i pojechałem do Anaheim-Landing nad brzeg Spokojnego Oceanu.
Anaheim i Anaheim-Landing to jak niebo i ziemia. Piętnaście mil oddziela te dwa miejsca, a jednak, gdym przybył do Landing, zdawało mi się, że zwiedzam te krainy, na których przedsionku Dant wyczytał: „Lasciate ogni speranza.“ Grunt uroczéj doliny Anaheimskiéj, biegnąc ku morzu zniża się coraz bardziéj i staje się zapadłym. Roślinność ginie stopniowo. Miejscami przeświecają żółte piaski, miejscami słone bagna, nad któremi unoszą się roje muskitów: gdzieindziéj znów ujrzysz preryę, na któréj latem niema ani źdźbła trawki, ziemia zaś wygląda jak popękane klepisko. Nigdy ani jednego drzewa, a widok téj pustoszy témbardziéj ściska za serce, że w rozpaloném powietrzu, fata morgana łudzi ustawicznie wzrok najcudowniejszemi obrazami, które za zbliżeniem się nikną jak sen.
Dojeżdżając do Landing, widziałem niby Neapol: ogromne cudne miasto zatoczone półkolem nad szmaragdową zatoką, marmurowe pałace, wieże kościelne, grupy palm — w zatoce maszty i barwiste flagi, a wszystko to osnute błękitną, leciuchną mgłą, jak marzeniem. Lecz gdym dojechał na miejsce zjawiska, ujrzałem tylko wydmy piaszczyste. Zjawiska takie, jedne piękniejsze od drugich, ciągle majaczą przed wędrowcem: jestto gra rozpalonego powietrza i promieni słonecznych, padających na grunt pokryty solą jak śniegiem. W rzeczywistości, całe pobrzeże jest pustynią i jedną z najposępniejszych pustyń, jakie kiedykolwiek w życiu widziałem. Spytacie się może, dlaczego więc pojechałem do Landing? — oto Landing ma kąpiele morskie.
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/254
Ta strona została uwierzytelniona.