Zabiera mi także nie mało czasu uczenie się rozmaitych języków. Po angielsku umiem już nieźle się rozmówić! W Landing uprawiałem bardzo gorliwie hiszpański. W południowéj Kalifornii, bez hiszpańskiego ani rusz; zresztą skłoniły mnie do studyów nad nim znajomości z rozmaitemi sinoritami, z któremi chciałbym rozmawiać w ich ojczystym języku. Sinorita Ameryka i sinorita Słońce pomagały mi, ku wielkiéj niespokojności Maxa, bardzo gorliwie, i dzięki im, robiłem rzeczywiście zadziwiające postępy; przytém Horain przysłał mi z San-Francisco doskonałe książki i francuzko-hiszpański słownik: nie brakło mi więc niczego.
Nie brakło mi nawet ochoty, bo polubiłem ten najpiękniejszy ze wszystkich na świecie język, w którym każde słowo dźwięczy jak srebro, każda litera drga własnem melodyjném drganiem, tę męzką, szlachętną a śpiewną mowę, która tak łatwo czepia się pamięci, jak magnes żelaza. Kto przeszedł i złamał wszystkie trudności angielszczyzny, nauczył się wykręcać językiem jak wrzecionem, wymawiać dźwięki pozbawione wszelkiéj wyrazistości, temu, gdy weźmie się do hiszpańskiego, wydaje się, że z pośród cierni i głogów wszedł nagle do ogrodu pełnego kwiatów! Nie znam łatwiejszego języka pod względem wymawiania, jak hiszpański. Pamiętam, gdy pierwszy raz wziąłem książkę do ręki i otworzywszy ją, trafiłem na frazes: „Examina, o mortal tu corazon, ahi veras los motivos de tus aciones!“ co po francuzku będzie: „Examine, o mortel ton coeur, tu y verras les motifs de tes actions!“ wykrzyknąłem z radością: ależ ja umiem po hiszpańsku! — prawie tak jak u Mollier’a: „ależ ja pi-
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/265
Ta strona została uwierzytelniona.