— Tobie, mój Promienisty!
— Gdybyś był uczciwym bogiem, gotówbym pójść o zakład. Ale ty, Argoburco, jeśli przegrasz, ulotnisz się natychmiast razem ze swymi sandałami, z posochem, i tyle cię będę widział!
— Nie. Położę jedną rękę na ziemi, drugą na morzu i przysięgnę na Hades. Takiej przysięgi dotrzymuję nietylko ja, ale nawet członkowie magistratu w Atenach.
— No! to znów przesadzasz. Ale dobrze! Jeżeli przegrasz, musisz mi dostawić na Trinakię stado długorogich wołów, które ukradniesz u kogo ci się podoba, tak, jak w swoim czasie, będąc jeszcze chłopięciem, ukradłeś moje stada na Pieryi.
— Zgoda. A co dostanę, jeśli wygram?
— Wybierz, co chcesz.
— Słuchaj mnie „W dal godzący,“ będę z tobą szczery, co, jak wiesz, nie często mi się zdarza. Raz posłany przez Zeusa, nie pomnę już w jakiej sprawie, przelatywałem właśnie nad twoją Trinakią i ujrzałem Lampecyę, która wraz z Featuzą strzeże tam stad twoich. Od tej chwili nie mam spokoju. Lampecya nie schodzi mi z oczu, z pamięci, kocham ją i wzdycham do niej dniem i nocą. Jeżeli wygram,
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.20.djvu/015
Ta strona została uwierzytelniona.