jeżeli znajdzie się w Atenach kobieta tak cnotliwa, że ci się oprze, dasz mi Lampecyę. Niczego więcej nie żądam.
Srebrnołuki począł kiwać głową.
— Że też miłość umie się zagnieździć nawet w sercu patrona kupców. Ale bardzo chętnie. Dam ci Lampecyę, tem bardziej, że ona teraz nie może się pogodzić z Featuzą. Mówiąc nawiasem, obie są zakochane we mnie i dlatego się kłócą.
Radość wielka strzeliła z oczu Argoburcy.
— Więc zakład stoi — rzekł. — Jedno tylko: kobietę, na której chcesz popróbować swojej boskiej mocy, ja ci wybiorę.
— Byle była piękna!
— Będzie godna ciebie.
— Przyznaj się, żeś już jakąś upatrzył.
— Przyznaję.
— Dziewica, mężatka czy wdowa?
— Rozumie się, mężatka. Pannę czy wdowę mógłbyś sobie zjednać obietnicą małżeństwa.
— Jak jej na imię?
— Eryfila. Jest to żona piekarza.
— Piekarza? — spytał, krzywiąc się Promienisty — to mi się mniej podoba.
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.20.djvu/016
Ta strona została uwierzytelniona.