Ta strona została uwierzytelniona.
— Olka!...
I obój wysunął mu się ze zgrabiałych rąk.
A nazajutrz brzask oświecił jego siedzącą postać z obojem przy długich nogach i jego zsiniałą twarz, jakby zdziwioną i zarazem jakby zasłuchaną w ostatnią nutę piosnki: „Mój zielony dzban...“