Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.20.djvu/095

Ta strona została uwierzytelniona.

Sam pilnowałem malowania pokojów. Z powodu pogody schło wszystko w mgnieniu oka. Sypialny kazałem pomalować różowo.


∗             ∗

Z każdym dniem kochałem Tolinkę więcej. Teraz byłem pewien, że gdyby nawet zmieniła się, gdyby nawet zbrzydła, powiedziałbym sobie: „Dotknęło mnie nieszczęście,“ ale kochać bym jej nie przestał. Człowiek w takim stanie oddaje się do tego stopnia kobiecie kochanej, że nie wie, gdzie się kończy jego ja.


∗             ∗

Często bawiliśmy się jak dzieci; czasem przekomarzaliśmy się z sobą. Gdy naprzykład, przyszedłszy rano, zastawałem ją samą, zaczynałem rozpatrywać się po pokoju, niby jej nie widząc — i szukać, i pytać. „Niema tu kogo zakochanego?“ — a ona, rozglądając się po kątach i trzęsąc swoją jasną główką, odpowiadała: „Nie! chyba niema!..“ „A ta panienka?“ — „Ta, to może trochę!“ — Po chwili zaś dodawała, szepcąc: „A może i bardzo!“
Nowe uczucie wplotło się teraz w moją miłość.