na radę stróżki. Zbliżała się noc długa i posępna, a stróżka miała do niego zajrzeć dopiero następnego rana. Teraz zrozumiał, że ta noc będzie dla niego cięższa, niż wszystkie poprzednie.
Potem przyszło mu do głowy, jaki jednak wielki z niego Łazarz — i w przeciwstawieniu do dzisiejszej nędzy, dawne, szczęśliwsze lata życia stanęły mu jakby żywe przed oczyma. A jak przed chwilą myśl o zakonnicy, tak teraz wspomnienie o owych latach połączyło się znów w ten sam dziwny sposób w jego osłabionym mózgu z pojęciem słońca, światła i pogody.
Począł rozmyślać o swojej zmarłej i rozmawiać z nią, jak to miał zwyczaj zawsze czynić, gdy mu było bardzo źle. W końcu zmęczył się, uczuł, że słabnie i usnął.
Świeca stojąca na szafce nocnej dopalała się zwolna. Płomień jej z różowego stał się błękitny, potem błysnął mocno kilkakroć i zgasł. Ciemność zupełna objęła pracownię.
A tymczasem na dworze krople wilgoci spadały wciąż równo i tak posępnie, jakby przez nie dystylował się mrok i smutek całej natury.
Kamionka spał długo lekkim snem, lecz nagle
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.20.djvu/115
Ta strona została uwierzytelniona.