takie książki, które kilka dziesiątków lat temu zaprowadziłyby autora przed sąd. Dziś wierzyć się nie chce, że niegdyś „Madame Bovary“ naraziła autora na dwukrotny proces. Gdyby była napisana we dwadzieścia lat później, uznanoby ją za zbyt skromną.
Lecz duch ludzki, który nie zasypia, i organizm, który chce żyć, nie znoszą nadmiaru trucizn. Przyszła wreszcie chwila na czkawkę obrzydzenia. Poczynają się obecnie podnosić głosy, wołające o inny chleb umysłowy; rodzi się instyktowe poczucie, że tak dalej iść nie może, że trzeba się podnieść, otrząsnąć z błota, oczyścić, zmienić. Ludzie wołają o świeży powiew. Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce, wie, że oddychał miazmatami i że mu duszno. Niepokój ogarnia umysły. W tej samej Francyi czegoś się szuka i o coś woła. Poczyna się jakaś głucha protestacya przeciw panującemu stanowi rzeczy. Wielu pisarzów odczuwa ów niepokój. Przychodzą na nich takie chwile zwątpienia, o jakich wspomniałem wyżej, a przytem lęku i goryczy, spotęgowanej niepewnością dróg nowych. Patrz na ostatnie książki Bourgetów, Rodów, Barrèsów, Desjardinsów, na poezye Rim-
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.20.djvu/192
Ta strona została uwierzytelniona.