Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.20.djvu/219

Ta strona została uwierzytelniona.

jak się naprawdę kończy cykl tych powieści? Oto hymnem na cześć życia.
Tu już opadają ręce. Próżna robota wykazywać znowu, że autor dochodzi do czegoś wprost przeciwnego temu, co powinno było wypaść z jego dzieła. Bóg z nim! Niech jednak się nie dziwi, że opuszczają go nawet uczniowie. Ludzie muszą myśleć wedle praw logiki. A że przytem muszą żyć, więc chcą na tę drogę otuchy. Mistrze, w rodzaju Zoli, dają im tylko rozkład, chaos, wstręt do życia i rozpacz. Ich racyonalizm nie umie wykazać nic innego, wykazywał zaś to zawsze tak skwapliwie, że przebrał miarę. Dziś zaczadzonym trzeba świeżego powietrza, wątpiącym nadziei, targanym niepokojem trochy spokoju, przeto słusznie czynią, zwracając się tam, skąd nadzieja i spokój płynie, tam, gdzie ich błogosławią krzyżem i gdzie im mówią, jak Łazarzowi: „Tolle grabatum tuum et ambula!“
I tem tłómaczy się ostatnia ewolucya, której fale poczynają się rozchodzić na wszystkie strony świata.
Podług mnie, musi przejść przez nią również poezya i powieść — więcej nawet: musi ją potęgować i przyśpieszać. Tak dalej iść poprostu niemożna! Na wyjałowionem polu porastają tylko chwa-