Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/022

Ta strona została uwierzytelniona.
—  12  —

Zimą, w czasie pory dżdżystéj i na wiosnę, podczas ogólnego wezbrania wód, strumienie owe zmieniają się w rwące potoki, i wówczas mieszkańcy canionów są zupełnie od reszty świata odcięci. Skutkiem tego w canionach trzeba żyć dziko; o wygodach ucywilizowanego życia i marzyć nawet nie wolno.
Prócz tego, prawda: rozszerzenia się canionów czyli doliny, śliczne są i urodzajne; łatwo je zająć, łatwo przyjść, wynaleźć kąt, w którym jeszcze człowieka może nigdy nie było, i powiedzieć sobie: to moje! Własności, jakby na bezludnéj wyspie, nikt tu nie zaprzeczy; łatwo więc wziąć ziemię, ale żyć na niéj nie łatwo. Skwater jest zwykle człowiek ubogi; pozbawiony żony, dzieci, więc samotny. Taki człowiek przychodzi w góry, wybiera canion, który mu się najlepiéj podoba, i mówi sobie: „tu osiądę.” Ale żeby osiąść, potrzeba wybudować dom; skwater prócz siekiery, piły i świdra, nie posiada zwykle innych narzędzi. Drzewa wprawdzie nie brak na chatę, ale jak tu się i wziąć do niego, gdy canion szumi jedną puszczą stuletnich drzew, o pniach na kilka stóp średnicy, i o szczytach zagubionych gdzieś w chmurach. Czarny ogromny dąb wznosi się obok białokorego platanu, daléj dąb siwy, to znowu hicoro o słojach tak twardych, że siekiera odskakuje od nich, jak od kamienia; daléj laur: wszystko to zaś tak owinięte w wężowe sploty lianów, tak powiązane ze sobą, natłoczone, że puszcza zdaje się być jedną zbi-