Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/023

Ta strona została uwierzytelniona.
—  13  —

massą, w którą możesz niemal uderzać obuchem, jak w ścianę. Wyobraźmy sobie teraz, jakie trudy musi ponosić osadnik, ażeby oczyścić jakie takie miejsce na chatę i dziedziniec; pościnać ogromne drzewa, uprzątnąć ich zawały. Daléj przy stawianiu chaty, co za olbrzymich sił potrzeba, aby, nie mając z nikąd pomocy, zaciągać jednemu człowiekowi belkę na belkę, krokiew’ na krokiew’; po cieńsze drzewa należy czasem chodzić milę lub dwie drogi, i ciągnąć je następnie po niegodziwém łożysku strumienia, dźwigając przytém na plecach ciężki karabin, bez którego ruszyć się niepodobna, raz dla obrony, a powtóre dla upolowania czegoś do pożywienia. Widzimy z tego, że samo postawienie chaty przechodzi już prawie siły ludzkie; nikomu więc nie może się wydawać dziwném, że skwaterów bardzo jest niewielu, i że na życie takowe puszczają się albo tułacze cudzoziemcy, którzy przybywszy bez znajomości języka i środków pieniężnych, a nie chcąc zgodzić się na jakąkolwiek zależność, nie mają nic innego do roboty; albo rozbitkowie z życia, ścigani prawem; albo nieszczęśliwi szukający samotności; albo nakoniec natury wyjątkowo awanturnicze, które taką dziką niezawisłość cenią nad wszystkie skarby świata.
Ale jak pasterz brakuje owce i słabsze oddala ze stada, tak życie w podobnych warunkach brakuje skwaterów. Słabsze osobistości padają w nierównéj walce: pospolicie téż skwaterowie bywają