po drugiéj stronie strumienia i czekać póki zwierz nie zbliży się na strzał. Polowania takie bywają nawet niebezpieczne, często bowiem dwunożny myśliwiec spotyka czworonożnego myśliwca, nader o swoje prawa zazdrosnego.
Skwater opowiadał kilka takich niebezpiecznych spotkań, w których nie wiedział czy sam polował, czy téż na niego polowano. I trudno było nie dawać tym opowiadaniom wiary, gdy rozmaite głosy dochodzące z lasu stanowiły niezaprzeczone ich prawdziwości dowody; raz zaś taki złowrogi ryk rozległ się w ciemnościach, że umilkł cały las, a i my z nim razem.
Skwater dorzucił wiązkę suchych laurów na ognisko.
— Przekleństwo na twój grzbiet i niech Bóg potępi twoją głowę! — rzekł po chwili.
— Blizko? — spytałem go, ukrywając z trudnością wrażenie i mimowoli sięgając ręką po karabin.
— Nie! Ze dwa lub trzy tysiące jardów — odparł — ale głos rozchodzi się nocą po skałach, jak gdyby to było blizko. Znam cię piekielna!
— Cóżto za bydlę ryczy?
— Silver lion (puma). Biédny mój Ren!
Nalałem po raz trzeci „brandy“ do herbaty Dżakowi, sobie i Neblungowi. Potém wypytywałem o dzieje pumy i Rena.
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/043
Ta strona została uwierzytelniona.
— 33 —