żywota, wydawały mu się dość ważnemi, aby warto było dla nich żyć. W ten sposób płynął mu dzień za dniem.
Byłto człowiek trzeźwy, jak wszyscy amerykanie, jak wreszcie wszyscy ludzie, należący do rass nieprzeżytych. Samo życie mu wystarczało, refleksye życiowe w głowie mu nie powstały. On nawet tego życia samotniczego sam nie wybrał, ale rzucił się w nie z musu, a pokochał je dopiero późniéj. Pod jednym tylko względem samotność wycisnęła nań filozoficzną pieczątkę: oto niewiele sobie cenił pieniądze.
Ale cecha to wspólna wszystkim skwaterom. Istotnie w górach, na stepach i wogóle w pustyni, gdy sięgniesz ręką do kieszeni i wyciągniesz z niéj parę białych lub żółtych krążków, nie możesz powstrzymać uśmiechu i pewnego uczucia pogardy dla téj rzeczy, którą mimowoli nauczyłeś się prawie czcić w miastach, a która tam na razie nie warta naboju prochu lub kawałka suszonego mięsa.
Drugą cechą skwatera, wspólną samotnikom, była jego pobożność. Gdy wreszcie ognisko poczęło dogasać, a sen ołowiem spadał nam na powieki, on poszedł mówić pacierz, a następnie postanowiliśmy udać się na spoczynek. Skwater chciał koniecznie ustąpić mi swój namiot, który poprostu był kawałkiem płótna rozwieszonego na gałęziach i pod którym było jedno tylko miejsce; ale ja wolałem nocować razem z Neblungem w za-
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/049
Ta strona została uwierzytelniona.
— 39 —