go patrzenia na siebie i rozważania siebie. W naszych poufnych wieczornych gawędkach przy ognisku, powiedział mi, iż mu się nieraz zdaje, jakoby było dwóch Dżaków: jeden, który buduje dom, rąbie drwa, gotuje jedzenie w parowie; a drugi, który nie robi nic, tylko przypatruje się pierwszemu. Powiedział to bardzo poprostu, przeplatając opowiadanie ustawicznemi wykrzykami: „by God! by God!” musiałem nawet pomagać do narodzenia się téj myśli, ale i tego było dosyć dla wyrobienia w tym charakterze pewnéj, niby filozoficznéj łagodności. Jeżeli przypuszczam, Dżak zewnętrzny rozgniewał się na jakiego kujotę lub szopa, i miał ochotę wybuchnąć, Dżak wewnętrzny spoglądał na niego spokojném okiem, uśmiechał się z politowaniem, a może i mówił: „wstydź się!” — i pod temi słowy, wszelka myśl przekroczenia zwykłych granic postępowania, gasła jak płomień świecy pod podmuchem wiatru.
Bywa jednakże, że człowiek żyjący w samotności rozmyśla nietylko za siebie, ale i za otaczającą go przyrodę. Próbowałem dowiedzieć się: zadawał-li sobie Dżak pytanie, czy jest, i jaka jest myśl w tych ogromnych skałach przerzynających skłon błękitu, w tych strumieniach narzuconych srebrną siatką na górskie rozłogi, w drzewach, w zaroślach, w świecie zwierzęcym, a wreszcie w słońcu i gwiazdach. Chciałem przekonać się: istniało-li w nim poczucie ducha natury, lub jaki pół-wid jedno-je-
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/078
Ta strona została uwierzytelniona.
— 68 —